Wycieczka do Amsterdamu była spontanicznym wyjazdem, bez szczegółowego planu. Jedynymi pewnymi punktami do zrealizowania było obcowanie ze sztuką w Rijksmuseum, zobaczenie dzielnicy czerwonych latarnii i coffee shopu. Poza tym miał być relaks, jazda na rowerze i doświadczenia kulinarne.
Lot z Krakowa do Amsterdamu linią KLM trwa około dwóch godzin, doleciałam wieczorem około godziny 21, a na miejscu pociągiem dostałam się na dworzec Amsterdam Centraal. Dojazd trwał nie dłużej niż 20 minut, potem jeszcze metro i dojazd do ścisłego centrum do miejsca zakwaterowania – jakieś 200m od placu Nieumarkt. Nieuwmarkt to plac w centrum miasta w dzielnicy Chinatown sąsiadujący z dzielnicą czerwonych latarni. Na placu odbywa się targ świeżych produktów, żywności ekologicznej, kwiatów oraz staroci. Otoczony jest restauracjami i pubami, a w centrum placu zlokalizowany jest budynek Waag. Pierwotnie była to średniowieczna brama miejska która po rozebraniu murów obronnych w XVII wieku zmieniła funkcję na wagę miejską. Obecnie jest tam restauracja z ogródkiem. Z placu jest blisko do każdego ważnego dla turysty miejsca w Amsterdamie. Do dyspozycji jest metro i bardzo rozbudowana infrastruktura rowerowa. Amsterdam najlepiej zwiedza się na rowerze. Jest to najwygodniejszy sposób aby w miarę szybko poruszać się w obrębie centrum miasta. Wypożyczalnie rowerów są wszechobecne, a cena nie jest zbyt wygórowana, biorąc pod uwagę tamtejsze ceny. Jadąc na rowerze trzeba bardzo uważać – rowerzyści są wszędzie i jeżdżą dość szybko. Osoby nieoswojone z takim ruchem mogą mieć problem z zapanowaniem nad jazdą. Vondelpark to rozległy 47-hektarowy teren rekreacyjny w ścisłym centrum miasta. Jest to zarazem najczęściej odwiedzany park w Holandii, który co roku odwiedza około 10 milionów osób. Są tam rozległe tereny zielone, stawy, boiska, place zabaw i ścieżki rowerowe. Wzdłuż parku rozciąga się dzielnica Willemspark z bardzo ciekawą zabudową, ponoć jedno z lepszych i bogatszych miejsc w Amsterdamie.
Amsterdam nazywany jest często Wenecją Północy, kanały tworzą tu sieć o łącznej długości ponad 100 km. Układ kanałów w centralnej części miasta jest dość uporządkowany i tworzą go trzy najważniejsze a zarazem największe kanały tj.Herengracht, Keizersgracht i Prinsengracht. Są usytuowane równolegle do siebie i zamykają centrum miasta, oplatając je z trzech stron. Drogi i mniejsze kanały rozchodzą się promieniście przecinając główne kanały mostkami. Cały układ kanałów w Amsterdamie został w 2010 roku wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Kanały powstały w XVII wieku i służyły jako środek transportu towarowego i pasażerskiego. Obecnie, rejs kanałami jest jednym z obowiązkowych punktów każdego turysty odwiedzającego Amsterdam. Z pokładu statków można podziwiać malownicze zakątki miasta, przyjrzeć się z bliska ciekawym mostom i obserwować mieszkańców na ich klimatycznych barkach.
Odwiedzając Amsterdam koniecznie trzeba zajrzeć do Rijksmuseum czyli holenderskiego Muzeum Narodowego, będącego jedną z głównych atrakcji turystycznych miasta. Muzeum powstało w 1800 roku i pierwotnie miało swoją siedzibę w Hadze pod nazwą Nationale Kunst-Gallerij. W roku 1808 zostało przeniesione do Amsterdamu, a dopiero w 1885 roku do obecnej siedziby która znajduje się na Museumplein w pobliżu muzeum Vincenta van Gogha i Stedelijk Museum. Muzeum ma największe i najbogatsze zbiory – jest tu malarstwo, porcelana, ceramika, grafika, kolekcja mebli i rzeźb, sztuka azjatycka, księgozbiór, eksponaty związane z odkrywaniem nowych lądów oraz przeurocze domki dla lalek.
Najważniejszymi eksponatami są jednak arcydzieła Rembrandta, Vermeera, Steena i innych przedstawicieli złotej ery malarstwa holenderskiego. Największe dzieło prezentowane w Galerii Honorowej to “Straż nocna” Rembrandta, nazywana również “Wymarszem strzelców”. Gigantyczne płótno o rozmiarach 3,63m na 4,37m i wadze 337 kg zostało ukończone w 1642 roku i stanowi wybitny przykład kompozycji, dynamiki postaci oraz operowania światłem. Aktualnie obraz zamknięty jest w szklanym pomieszczeniu i poddawany innowacyjnej technice skanowania i fotografowania. Ma to na celu przeprowadzenie renowacji obrazu, a także ustalenie jak wyglądał obraz w oryginale zanim dokonano jakichkolwiek interwencji konserwatorskich. Dzięki umieszczeniu tego dzieła w szklanych pomieszczeniu jest ono nadal dostępne dla zwiedzających, a dodatkowo mamy niecodzienną możliwość oglądania na żywo pracy konserwatorów.
Inne znane obrazy które koniecznie chciałam zobaczyć to “Mleczarka” Jana Vermeera, a także autoportret Vincenta Van Gogha. Poza tym ciekawe były eksponaty związane z niderlandzką żeglugą i zdobywaniem nowych lądów, a także biblioteka z bogatym księgozbiorem, gdzie na oczach zwiedzających pracownicy przepisują i digitalizują zbiory.
Podobno żeby kupić bilet do muzeum trzeba uzbroić się w cierpliwość i odstać kilkadziesiąt minut w kolejce. Ja na szczęście kupiłam bilet praktycznie od ręki. Nie było żadnej kolejki, być może ze względu na wczesną porę dnia (wrzesień, godz.10 w piątek). Spędziłam w środku około 3 godzin, a gdy wychodziłam turystów było zdecydowanie więcej. Ciekawym rozwiązaniem jest ścieżka rowerowa w pasażu rozdzielającym dwa skrzydła budynku. Jak na rowerowe miasto przystało można wjechać praktycznie w sam środek niderlandzkiej historii. Często słychać tu ulicznych grajków, których muzyka odbija się od sklepień i daje niesamowite wrażenie dźwiękowe.
Pozostając pod wrażeniem Rembrandta i jego dzieł koniecznie trzeba odwiedzić Rembrandtplein – plac zlokalizowany w niedalekim sąsiedztwie domu mistrza. W centralnym punkcie placu stoi pomnik Rembrandta, najstarszy zachowany pomnik w Amsterdamie. Rzeźba autorstwa Louisa Royera stoi tu od ponad 160 lat, w roku 1852 odsłonił ją król Wilhelm III. W 2006 roku w otoczeniu pomnika postawiono figury nawiązujące do najsłynniejszego obrazu malarza „Straż nocna”. Plac jest otoczony pubami i restauracjami i jest bardzo popularnym miejscem w którym kwitnie życie nocne. Wieczorami jest gwarno i głośno, zwłaszcza gdy jest ciepło i wszyscy bawią się na zewnątrz.

Drugim popularnym miejscem gdzie spędza się wieczory jest De Wallen, znana jako dzielnica czerwonych latarni położona w ścisłym centrum miasta, nieopodal placu Nieuwmarkt. Jest to najstarsza, średniowieczna część miasta, poprzecinana kanałami i wąskimi uliczkami. Pełno tu sex shopów, klubów nocnych i coffee shopów. Są nawet teatry i muzea – wszystko to związane z tematem sexu i marihuany. Prostytucja w Holandii jest legalna od 1815 roku, tzw. “sex workers” są w Amsterdamie normalną grupą zawodową, która od 1996 roku płaci podatki. Mają swoje związki zawodowe, poddawane są badaniom lekarskim i otrzymują instruktaż z zasad higieny. Zatrzymywanie klientów na ulicy jest jednak niezgodne z prawem. Prostytutki stoją w witrynach okien i w ten sposób zachęcają klientów do skorzystania z ich usług. Każda witryna podświetlona jest czerwonym neonem, a opuszczona kotara oznacza że pani ma w tym momencie towarzystwo. W ciągu dnia jest to właściwie normalna, spokojna dzielnica, zamieszkana przez “zwykłych” ludzi. Wszystko się zmienia gdy zapadnie zmierzch. Wtedy pojawia się masa turystów, głównie młodych mężczyzn. Dzielnica wydaje się być bezpieczna nawet po zmroku, patrole policji są wszechobecne i wypisują mandaty za wszelkiego rodzaju niewłaściwe zachowanie. Dodatkowo, w nocy zabronione jest kręcenie filmów i fotografowanie.
Dla równowagi w dzielnicy De Wallen jest niewielka cząstka sacrum – ceglany kościół Oude Kerk, który jest najstarszym budynkiem w Amsterdamie, a tym samym najstarszym kościołem parafialnym. Wybudowany w XIII wieku i konsekrowany w 1306 roku przez biskupa Utrechtu, początkowo był kościołem katolickim pod patronatem św. Mikołaja. Od czasu reformacji w 1578 roku do chwili obecnej jest kościołem protestanckim. W kościele pochowano ok.10 tys. mieszkańców Amsterdamu, w tym wiele ważnych holenderskich osobistości. Do Oude Kerk uczęszczał Rembrandt, a jego żona Saskia van Uylenburgh została tu pochowana w 1642 roku. W kościele odbywają się koncerty organowe które są słynne w całych Niderlandach.
De Gooyer Windmill – zlokalizowany pomiędzy ulicami Funenkade i Zeeburgerstraat, najwyższy drewniany wiatrak w Holandii, ma wysokość 26,6m i pochodzi z XVI wieku. Składa się z kamiennego fundamentu zwieńczonego drewnianym ośmiokątnym korpusem. W obecnej lokalizacji stoi od 1814 roku. W 1928 roku, popadły w ruinę młyn, odkupiło miasto i przeprowadzono gruntowną renowację, do dnia dzisiejszego młyn jest własnością miasta. Obiekt niestety nie jest dostępny dla zwiedzających. Ale dobra wiadomość jest taka, że przy młynie działa browar i restauracja, gdzie w cieniu potężnych śmigieł można smakować wybornych trunków.

Amsterdam zrobił na mnie niesamowite wrażenie, a architektura miasta mnie oczarowała. Te wąskie, krzywe i kolorowe domki z wielkimi oknami są po prostu piękne. Holendrzy nie zasłaniają okien więc przy okazji widać co jest wewnątrz. A wnętrza robią jeszcze większe wrażenie, wszystko jest zaprojektowane ze smakiem i elegancją. Nowoczesne meble, na ścianach obrazy współczesnych artystów, a jednym domu stała nawet rzeźba konia w rozmiarze 1:1.
Tyle było zwiedzania w Amsterdamie. Resztę miejsc pozostawiam na kolejną wycieczkę, która odbędzie się niebawem. Oprócz Amsterdamu mam zamiar odwiedzić Haarlem, Utrecht, park Keukenhof, klimatyczną wioskę Broek in Waterland, zobaczyć wiatraki, przejechać autostradą A7 po tamie Afsluitdijk… Planów jak zawsze jest mnóstwo!!