Do Ayutthyii najlepiej wybrać się na jednodniową wycieczkę jak już zmęczy nas pobyt w tłocznym i głośnym Bangkoku. Miasto położone jest około 80 km na północ od stolicy i według mnie najlepszą opcją aby tam dotrzeć jest podróż pociągiem. Zachęcam wszystkich aby wybrać pociąg trzeciej klasy. Dzięki temu możemy poczuć się jak prawdziwy mieszkaniec tajski prowincji podróżując za grosze w całkiem przyzwoitych warunkach. Klimatyzacja w formie okien otwartych na oścież i wiatraków na suficie działa bez zarzutu pod warunkiem że pociąg jedzie. Gorzej jeśli zatrzyma się na przymusowy postój w szczerych polach (ryżu)… Wtedy możemy doświadczyć nieprzyjemnego uczucia przyklejenia do obić foteli, trochę podobnych do obić ze skaju jakie znamy z polskich pociągów podmiejskich. Nie ma możliwości rezerwacji miejsc, na szczęście pociąg wyjeżdżając z dworca Hua Lamphong w Bangkoku, nie jest w ogóle zatłoczony, jest nawet sporo wolnych miejsc. Zmienia się to w miarę upływu czasu, po drodze pociąg zatrzymuje się na wielu stacjach a na każdej dosiadają się kolejni pasażerowie. W pewnym momencie gdy zaczyna brakować miejsc siedzących, ludzie zaczynają się przesuwać i pierwotnie dwuosobowe fotele stają się trzy, a nawet czteroosobowe. Nie do końca jest to wygodne, ale za tą cenę nie wypada narzekać i marudzić. Tajowie są bardzo uprzejmi i pomocni, do tego sympatyczni i ciągle uśmiechnięci. W związku z tym cała dwugodzinna podróż mimo wszelkich niedogodności jest całkiem ciekawym doświadczeniem i atrakcją samą w sobie.
Podsumowując: tanio, z lokalnym kolorytem, z widokiem na tajską przyrodę, wioski i przedmieścia wielkiej metropolii. Wrażenia gwarantowane i niezapomniane.
Ayutthaya to dawna stolica Tajlandii założona przez króla Ramę Thibodiego I w 1350 roku. Na przełomie XVII i XVIII wieku w czasach swojej świetności miasto miało około miliona mieszkańców, co dawało mu w tamtych czasach status największego miasta świata. Rozwój miasta możliwy był dzięki położeniu geograficznemu na morskim szlaku handlowym z Indii do południowych Chin. Tu miały swoje zamorskie placówki handlowe kupcy z Holandii, Portugalii, Anglii i Francji, a także z Chin i Japonii. Pomimo prowadzonych wojen z sąsiadami potęga miasta trwała około 400 lat. Lecz ostatecznie w 1767 roku miasto zostało całkowicie zniszczone i obrabowane przez Birmańczyków. To przyniosło kres temu miejscu, Ayutthaya popadła w ruinę i zaczęła zarastać dżunglą.
Dzisiejsza Ayutthaya to przede wszystkim ruiny historycznego Starego Miasta wpisanego na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. To co dziś możemy podziwiać to właściwie jedynie świątynie i pozostałości po budowlach sakralnych skupione na wyspie okrążonej przez dwie rzeki i kanały. Teren jest dość rozległy, więc w czasie zwiedzania najlepiej poruszać się wynajętym rowerem lub tuk-tukiem. Obie opcje mają swoje plusy i minusy. Wzięcie tuk-tuka wiąże się z całkowitym uzależnieniem od kierowcy, który jest przewodnikiem wycieczki i wiezie po mieście wg. swojego planu, w czasie zwiedzania czeka na swoich klientów, po czym przewozi ich w kolejne miejsce. Z kolei jazda na rowerze może być męcząca biorąc pod uwagę upał i wilgotność powietrza. My wybrałyśmy rowery, co ostatecznie okazało się być całkiem dobrym pomysłem, bo upał nie był aż tak dokuczliwy, a niezależność dała nam możliwość samodzielnego decydowania co i jak długo chcemy zobaczyć. Wypożyczalnia rowerów miejskich zlokalizowana jest naprzeciwko dworca kolejowego, po drugiej stronie ulicy. W komplecie dostaniemy mapę z najważniejszymi obiektami oraz kłódkę do przypięcia roweru na czas zwiedzania. A plecak, wodę i inne “przydasie” można umieścić w pojemnym koszu na kierownicy

Zwiedzanie sugeruję zacząć od trzech najważniejszych kompleksów świątynnych, zlokalizowanych w niewielkiej odległości od siebie. Pozostałe, nieco mniejsze są rozsiane na wyspie w dość znacznych większych odległościach. Te wymienione poniżej to absolutny must-see.
Wat Ratchaburana – to buddyjska świątynia zbudowana przez króla Boroma Ratchathirata II w miejscu gdzie polegli jego bracia walcząc o tron Ayutthayi. Świątynia powstała we wczesnym okresie istnienia miasta. Tworzy ją centralny prang otoczony przez czedi. Na sklepieniu wewnątrz prangu centralnego znajdowały się malowidła przedstawiające poprzednie życie Buddy. Aktualnie malowidła są w kiepskim stanie, pozostała tylko niewielka część zdobień. W roku 1957 miało miejsce włamanie do skarbca świątyni. Włamywaczy schwytano, jednak zrabowanych dóbr nie udało się odzyskać w całości. Część odzyskanych artefaktów i złotej biżuterii znajduje się w Muzeum Narodowym Chao Sam Phraya w Ayutthaya. W muzeum można również podziwiać posągi Buddy oraz drewniane panele drzwiowe z lokalnych świątyń.
Wat Maha That – słynna na całym świecie świątynia, znana przede wszystkim z symbolu który możemy znaleźć w każdym przewodniku po Tajlandii.. to tu znajduje się głowa Buddy opleciona korzeniami drzewa. Aby zrobić idealne ujęcie ustawiono drewniany podest i niewielkie ogrodzenie. Tłum chętnych fotografów musi ustawić się w kolejce i wykazać odrobiną cierpliwości. Świątynia zlokalizowana w bezpośrednim sąsiedztwie Wat Ratchaburana i nazywana Świątynią “Wielkiej Relikwii” była jedną z najważniejszych świątyń w Królestwie Ayutthaya. Została wybudowana w 1374 roku przez króla Boroma Ratchathirata I, a w jej centralnym prangu spoczywały relikwie Buddy. Obiekt dwukrotnie uległ zawaleniu, po upadku na początku XVII wieku prang został odbudowany i powiększony, świątynie rozbudowano również o kolejne chedi i wiharn. Jednak po kolejnym upadku budowli, na początku XX wieku prangu nie odbudowano. W 1956 roku w trakcie prac wykopaliskowych w pozostałościach po centralnym prangu odkryto kamienną kryptę z relikwiami, tablicami wotywnymi, starożytnymi wizerunkami Buddy, złotymi ozdobami i innymi cennymi przedmiotami. Odkryte artefakty podobnie jak w przypadku skarbu z Wat Ratchaburana można oglądać w Muzeum Narodowym Chao Sam Pharaya.
Wat Phra Si Sanphet – najwspanialszy kompleks świątynny w Ayutthaya wzniesiony w XV w. stanowił część zabudowy płacowej. Trzy główne chedi zostały postawione na wysokich platformach ustawionych w jednej linii i przeznaczone do pochówku monarchów. Oprócz dużych chedi powstało też kilka mniejszych, dla złożenia szczątków pozostałych członków rodziny królewskiej. W 1499 roku na terenie pałacu zbudowano viharn, czyli salę kultu, zwaną „Vihara Luang” (Kaplica Królewska). We wnętrzu świątyni stanął 16-metrowy posąg Buddy – główny obiekt czci w kompleksie. Rdzeń posągu został wykonany z brązu i ważył około 64 ton. Powierzchnia pokryta była około 343 kilogramami złota. Wykonanie posągu zajęło ponad trzy lata. W 1767 roku, w czasie najazdu Birmańczyków, świątynia została spalona i doszczętnie zniszczona a także ograbiona między innymi ze złota pokrywającego posąg Buddy. Z całego kompleksu pozostały ruiny chedi i fundamenty pozostałych zabudowań.
Przejście tych trzech świątyń zdecydowanie wystarczy aby poczuć ducha starożytnego miasta. Resztę czasu proponuję spędzić na odpoczynku w cieniu drzew i sączenie chłodnej wody z młodego kokosa.
Jedną z popularnych atrakcji w Ayutthaya, poza starożytnymi ruinami jest przejażdżka na słoniu. Dla mnie to wątpliwa forma rozrywki.. coś w rodzaju jazdy bryczką nad Morskie Oko.. Nie, takim rozrywkom mówię zdecydowane NIE!!


Powrót do Bangkoku to już całkiem inna historia… Ogromne opóźnienie pociągu, kilka godzin czekania na dworcu, powrót w zatłoczonym pociągu z wiatrakami niezdolnymi wychłodzić wagon, mnóstwo turystów z każdego zakątka świata rozkładających na kolanach mapy, Tajowie z zakupami, sprzedawcy przekąsek i napojów na każdym postoju… To jest coś czego nie doświadczymy w pociągu pierwszej klasy, lecz coś czego bez wątpienia trzeba spróbować podróżując po Tajlandii (i nie tylko Tajlandii).
